Nasza miejscowa zielarka Brunhilda Yaga (zwana przez wuja Evana pieszczotliwie "Baba Jagą", a jak!),wybrała się na jesienne grzybobranie. Nie powiem, że było bezowocne. Nawet za bardzo, bo musiałam potem zmywać z żółtego kaftana resztki Czernidłaka, o którego się niestety przewróciła!







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz