Mary(sia) i jej nowy makeup/Mary first repaint
Przedstawiam repaint mojej no name lalki- to chyba jakaś "chińska" księżniczka. Nazwałam ją Mary- jakoś po repaincie skojarzyła mi się z Mary Poppins! Repaint zrobiłam ponownie bo zawsze mam problem z narysowaniem "płaskich" oczu. Wiem, że oba repainty nie różnią się znacząco ale 2gi jest lepszy ze względu na mniejsze oczy. Chyba (na pewno!!!) muszę się zaopatrzyć w profesjonalne kredki, bo te "biedronkowe" są dobre tyko na papierze (choć jeszcze nie sprawdzałam!). Mam problem z białkami oczu bo żadna z 3-ch (!) kredek -2 akwarele i 1 pastela- nie dają sobie rady z intensywnością (ba!) z widocznością koloru!
Mary w zamiarze miał być panią w średnim wieku i mam nadzieję że choć trochę zrealizowałam to zamierzenie. Na razie szukam dla niej ciała bo jej korpus został "uszczuplony" o kawałek szyi i nie idzie go na razie naprawić.Mary ma też szczątkowy reroot bo brakowało jej kilku kosmyków. Szczerze nie cierpię reroot'ów bo gdy lalka jest prawie łysa to zawsze staram się w każdy możliwy "zakątek" wcisnąć kosmyk włosów- i wtedy lalka ma ich 2x więcej niż powinna!
Zdjęcia oczywiście robione na szybko w "polowych warunkach" bez możliwości ustawienia światła i poćwiczenia ujęć! Może kiedyś wyjdę z impasu (czyt.domu) i będę miała czas i możliwości żeby poćwiczyć sztukę fotografii. Nie czarujmy się- nie mam profesjonalnego sprzętu , więc zdjęć jak " z żurnala" nie będzie, ale mój kompakt to i tak więcej niż NIC!
A oto poprawiony repaint. Nie wykluczam dalszej działalności w temacie Mary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz