Jagodowa katastrofa mufinowa/Bilberry muffins without eggs
Miało być tak pięknie- muffiny, cupkejki (cupcakes), babeczki (i licho wie co jeszcze!) z leśnymi jagodami. Wyszło jak zwykle- niewyrośnięte lepiszcze, wilgotne w środku (bez rubasznych skojarzeń proszę!) i spalone od spodu! Ojciec musi wreszcie przeczyścić ten cholerny piekarnik, bo jak tak dalej będę tworzyć niezjadliwe ciasta to zupełnie zwątpię w swój minimalny talent kulinarny!
Korzystałam z przepisu na Wegańskie ciasto, które musi się udać (!) z portalu Puszka.pl. Moje nie do końca było wegańskie, bo zawierało krowie mleko i nie do końca się udało bo zamiast jagodowego wyszło raczej karmelowe (zasługa banana i cukru). Znowu zapomniałam, że w przepisach przesadzają z cukrem i odmierzyłam podaną ilość. Mogłam przecież posłuchać tego Daimoniona, który wrzeszczał mi w głowie, że "banan jest przecież wystarczająco słodki i nie potrzebuje dodatkowych pustych kalorii!" Może następnym razem się uda (jakimś cudem)...
Myślę że Mike (miś, och sorry... niedźwiedź) i Maniek (bóbr) zasługują na lepszą przekąskę z jagodami, więc dostaną nowe ciasto ale tym razem z modeliny!
Babeczka mimo iż nie wyrosła i tak wygląda smakowicie :) Następnym razem na pewno się uda - albo pobaw się z modelinowymi (tu nie ma szans by nie wyszły) ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhej
OdpowiedzUsuńnie martw się następnym razem się uda ..pozdrawiam .....zjadłam bym taką babeczkę